Wyjątkowe miejsce w Polsce. "Świat jest piękny, ale nasze to jest nasze"
Artykuł jest częścią letniej edycji cyklu Wirtualnej Polski "Jedziemy w Polskę". Wszystkie reportaże publikowane w ramach akcji są dostępne na jedziemywpolske.wp.pl.
Artykuł powstał we współpracy z firmą FCA Poland. Nasi autorzy podczas podróży korzystają z samochodu Jeep udostępnionego nieodpłatnie przez firmę FCA Poland. Firma FCA Poland nie ma wpływu na jakiekolwiek treści, wypowiedzi ani opinie zawarte w artykule.
Zawsze, kiedy jestem zmęczona pracą i ludźmi, wsiadam na rower i jadę na Wyspę Sobieszewską. Są takie dni, zwłaszcza poza sezonem, kiedy las jest tylko dla mnie. Żadnych ludzi, żadnych rozmów. Tylko ja i Las Mierzei. Czasem napotykam rodzinę łosi, która żyje na tamtejszych terenach.
Cisza, spokój, las perspektyw
Największym atutem Wyspy Sobieszewskiej jest przyroda i to właśnie dla niej przyjeżdżają turyści. Szerokie plaże poprzedzone pasmem lasu i kilometry szlaków pieszych oraz rowerowych kuszą widokami i niepowtarzalnym klimatem. Dziwię się, że niektórzy wolą spędzać urlop w przeludnionych, zalanych tandetą kurortach.
Na terenie Wyspy Sobieszewskiej znajdują się dwa rezerwaty przyrody: Mewia Łacha oraz Ptasi Raj. Można tam spotkać ponad 300 gatunków ptaków, które zatrzymują się podczas migracji. Są też rzadkie gatunki roślin, jak np. kruszczyk rdzawoczerwony czy mikołajek nadmorski.
Raj z dala od zgiełku
Wyruszam pieszo w kierunku Ujścia Wisły do Bałtyku. Spokojnym tempem to ok. godzina marszu. Można tam też dojechać rowerem, co robi sporo mijanych po drodze turystów. Na miejscu, jak zawsze, niepowtarzalny widok. W oddali widać piaszczyste wysepki, na których wypoczywają ptaki i wylegują się foki. Na wieży widokowej spotykam parę turystów.
- Pani nas tu akurat przyłapała na podziwianiu krajobrazów. Jak ktoś ma odpowiedni sprzęt, to może stąd fajne ujęcia przywieźć. Tam za drzewami widać chyba nawet foki, ale pewności nie mam, bo nie mam ze sobą lornetki - mówi mi pan Krzysztof, który przyjechał tutaj z południa kraju. - To już jedno z niewielu miejsc w Polsce gdzie można pobyć sam na sam z dziką naturą. Np. na Półwyspie Helskim takiej możliwości nie ma. Tam są budki, parasole, chińskie podróby i ciupagi z Podhala. No ale tak to wygląda w dzisiejszych czasach, że trudno znaleźć cichy kąt - dodaje.
W drodze powrotnej zagaduję również innych przyjezdnych. Wszyscy mają podobne zdanie. Na Wyspie Sobieszewskiej króluje spokój. Ludzie potrzebują pobyć z dala od innych. A tutaj mają ku temu doskonałą sposobność.
- My jesteśmy z miasta, więc chcemy po prostu odpocząć. Poczuć ten zapach lasu, usłyszeć ptaki, zobaczyć dzikie zwierzęta. Zawsze z żoną szukamy miejsc nieoczywistych i niekoniecznie za granicą. My, Polacy, zachwycamy się wszystkim dookoła, tylko nie tym, co jest u nas. Świat jest piękny, ale nasze to jest nasze - przyznają turyści spotkani na szlaku. - Sprowadziła nas tutaj wizja ciszy i spokoju, z dala od zgiełku miasta. Można wypocząć na plaży bez multum parawanów. Nikt nie leży jeden na drugim - mówi z kolei pan Piotr z Warszawy.
Po drugiej stronie wyspy znajduje się rezerwat przyrody Ptasi Raj. Tam też można odbyć bardzo przyjemną kąpiel w leśnych dźwiękach. Przez Ptasi Raj prowadzi ścieżka dydaktyczna z tablicami informacyjnymi oraz dwiema dużymi wieżami widokowymi, które służą obserwacji ptaków wodnych. Ścieżka ma długość ok. 6 km, a jej pokonanie zajmuje ok. 3 godzin.
Idealnym dopełnieniem tej przygody będzie wizyta w zbiorniku wody Kazimierz. Rozpościera się z niego widok na Wyspę Sobieszewską, Żuławy Gdańskie oraz Zatokę Gdańską. Na miejscu czekają dwie wystawy multimedialne, przygotowane z myślą o najmłodszych. Można się z nich dowiedzieć m.in. jak wyglądają trasy migracyjne ptaków, jakie gatunki zwierząt spotkamy na Wyspie Sobieszewskiej oraz na czym polega praca wieży ciśnień.
Forsterówka i 23 Dywizjon Rakietowy
Wyspa Sobieszewska przyciąga także fanów nieoczywistych atrakcji. Mało kto wie, że między 1963 a 1999 r. działał tam 23. Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej. Po jego rozformowaniu na wyspie ostał się zachowany w świetnym stanie bunkier, który przez lata przyciągał fanów tzw. urban exploration.
Jeszcze do niedawna obiekt ten można było eksplorować bez żadnych ograniczeń. W ostatnich latach miejscem tym zainteresowali się także imprezowicze, którzy urządzali w nich imprezy rave. Z tego powodu (choć to moje nieoficjalne informacje), miasto Gdańsk zdecydowało się zamknąć i zabezpieczyć słynne sobieszewskie bunkry.
Niedaleko ośrodka wypoczynkowego Orle znajduje się także zabytkowy dworek, potocznie nazywany Forsterówką. W czasie II Wojny Światowej pomieszkiwał w nim Albert Forster, gauleiter NSDAP w Gdańsku i wszechwładny namiestnik Hitlera. Był odpowiedzialny za powstanie obozu koncentracyjnego w Stutthofie i masowe egzekucje w Piaśnicy. Niestety, obecnie nie ma możliwości oficjalnego zwiedzania tego obiektu.
Jedno z niewielu dzikich miejsc w Polsce
Poza turystycznymi szlakami i odzianymi w przepiękne widoki trasami rowerowymi, Wyspa Sobieszewska to, rzecz jasna, przede wszystkim kilometry dzikich i szerokich plaż. I choć w ostatnich latach miejsce to znacznie się rozbudowało, to nadal jest kameralnie i bez tłumów. Rzadko zdarza się, że ktoś trafia tam "z przypadku". A jeśli już tak się dzieje, dla wielu jest to wówczas odkrycie życia.
- To, co dzieje się na Wyspie Sobieszewskiej w ostatnich latach, to prawdziwe szaleństwo. Z jednej strony to cudownie, bo to miejsce dostało wiatru w żagle i rozwija się tak szybko, jak nigdy dotąd, a z drugiej strony nie sposób oprzeć się wielkiemu strachowi o to, co przyniesie masowa turystyka. Nie chcemy tutaj drugiego Władysławowa. To miejsce od lat jest przyrodniczym rajem i chcemy, żeby jak najdłużej nim zostało. Dlatego tak ważne są tutaj balans i roztropność, zarówno przedsiębiorców i inwestorów, jak i turystów - przyznaje pani Ania, mieszkanka Wyspy Sobieszewskiej.
A ja wciąż naiwnie wierzę, że mimo rozwoju turystyki, uda się zachować unikatowy klimat wyspy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl