WP Ważny temat
WP Ważny temat

Wybrałam się na najpopularniejszy szlak w polskich górach. Popcorn, piwo i turyści w klapkach

Szlak nad Morskie Oko w środku sezonu przypomina bardziej klimatem nadmorski deptak niż górską trasę. Płynie nim morze turystów, często z wózkami i małymi dziećmi. Co chwilę widać kogoś w klapkach, z torebką na ramieniu. Można kupić lody, popcorn czy zimne piwo. Choć nie każdemu to odpowiada, niezmiennie przyciąga tłumy.

Artykuł jest częścią cyklu #JedziemyWPolskę. Chcesz opowiedzieć o czymś, co dzieje się w Twojej miejscowości? Pisz na dziejesie@wp.pl.

Wszystkie teksty powstałe w ramach cyklu #JedziemyWPolskę znajdziesz tutaj.

Morskie Oko to bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc w polskich Tatrach. Na dodatek szlak nad słynne jezioro jest bardzo łatwy i prowadzi asfaltówką.

Szlak nad Morskie Oko

Sprawni piechurzy pokonują go nawet w 90 min, a niewprawieni turyści idą czasem i cztery godziny. Nie ma na nim jednak żadnych trudności, więc w swoim tempie każdy dojdzie tam bez problemu.

Nic dziwnego, że przyciąga rzesze turystów o najróżniejszej kondycji i znajomości gór. Zobaczymy tam wiele osób, których normalnie na górskich szlakach nie ma - od bobasów w wózkach, przez seniorów rodu po kobiety w sukienkach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ogromny problem w górach. "Ludzie są kuszeni"

Zresztą sama trasa też typowa nie jest - nie dość, że prowadzi po asfalcie, to znajdują się na niej budki z jedzeniem, mnóstwo toalet, a dla chętnych jest możliwość przejechania większości szlaku wozem zaprzężonym w konie, tzw. fasiągiem.

Wszystko to sprawia, że szlak nad Morskie Oko należy do dość kontrowersyjnych miejsc w polskich górach. Niektórzy zarzekają się, że ich noga nigdy już tam nie postanie, inni jeżdżą tylko poza sezonem. Postanowiłam sprawdzić, jak szlak wygląda w lipcu. Czy rzeczywiście jest to takie piekiełko?

Lipiec nad Morskim Okiem

Do busa wsiadam przy górnych Krupówkach - przejazd do Palenicy Białczańskiej to koszt 15 zł. Jest niedziela, godz. 9, a w prognozie dużo słońca. Nic dziwnego, że pojazd jest pełen. Wolnych miejsc na parkingu nie ma już od wczoraj - postój na cały dzień kosztuje 75 zł. Gdy wysiadamy na miejscu, w oczy od razu rzuca mi się ogromna kolejka do kas.

Kolejka do kasy na Palenicy Białczańskiej

Kolejka do kasy na Palenicy Białczańskiej

Źródło: WP

W kasach na Palenicy Białczańskiej od lat sprzedawanych jest najwięcej biletów w całym parku. Jak informuje TPN, w 2022 r. w lipcu było to ok. 147 tys. biletów, a w sierpniu 165 tys. Dla porównania w Dolinie Kościeliskiej zakupiono w tych samych okresach odpowiednio 84 i 92 tys. biletów, a na Kasprowy Wierch wjechało 83 i 93 tys. osób.

Mimo długiej kolejki do kas, nie czekam jednak długo. Otwarte są aż cztery okienka, więc po pięciu minutach kupuję bilet (normalny 9 zł) i mogę ruszać nad Morskie Oko. Na samym początku szlaku, jeszcze przed parkingiem dla fasiągów, ustawionych jest kilka budek. W jednej można kupić pamiątki sprzedawane przez TPN, w innej lody (8 zł gałka). Najdłuższa kolejka stoi jednak do stoiska z jedzeniem - oferuje ono zapiekanki, zupy, napoje zimne i gorące, piwo i słodycze.

Budka przy wejściu na szlak nad Morskie Oko

Budka przy wejściu na szlak nad Morskie Oko

Źródło: WP

Szybkim krokiem ruszam w stronę Morskiego Oka. Trasa po asfalcie jest dość monotonna - dopiero po pokonaniu całości czeka nagroda w postaci pięknego tatrzańskiego krajobrazu.

Śmieci w Tatrach

Na trasie zaskakuje mnie jedno - choć szlakiem płynie dosłownie morze ludzi, jest on bardzo czysty. Widzę może ze dwa, trzy pojedyncze papierki, ale to najczęściej rachunki za bilety wstępu, które pewnie przypadkowo wypadły komuś z kieszeni. Poza tym wygląda to naprawdę dobrze.

- Obserwujemy poprawę sytuacji- przyznaje w rozmowie z WP Paulina Kołodziejska, rzeczniczka TPN. - Ale oczywiście nadal śmieci są i prowadzimy różne akcje uświadamiające szkodliwość śmiecenia - nie chodzi tylko o względy estetyczne - dodaje.

Ostatnio w mediach społecznościowych TPN podkreślał też, że bardzo niebezpieczne dla tatrzańskich zwierząt mogą być pozostawione na szlaku niezjedzone produkty spożywcze - kanapki czy ciasteczka.

- Nie jest to problem masowy, ale nawet przy niedużej skali konsekwencje mogą być bardzo poważne - podkreśla Paulina Kołodziejska. Pieczywo i słodycze w żadnym wypadku nie są właściwym składnikiem diety tatrzańskich zwierząt. "Skutkiem dokarmiania jest pogorszenie ich stanu zdrowia - osłabienie, choroby, czasem nawet śmierć" - alarmuje TPN.

Wodogrzmoty Mickiewicza

Wodogrzmoty Mickiewicza

Źródło: WP

Latem nad Morskie Oko

Mijam Wodogrzmoty Mickiewicza, przy których znajdują się toalety. Znak informuje, że następne dostępne będą za 35 minut. W tej kwestii na szlaku jest więc bardzo komfortowo.

Choć do celu jeszcze kilka kilometrów, wielu osobom zaczyna się już dłużyć. - Daleko jeszcze? - pada z ust dzieci. - Patrz, mama się najpierw wyrwała do przodu, a teraz już narzeka ze nóżki bolą - śmieje się młody chłopak do siostry. Słońce mocno dziś grzeje, więc nie ułatwia to wędrówki. Robi się upalnie.

Część mężczyzn zdejmuje koszulki, ludzie robią przerwy w cieniu na poboczu. - Tato kiedy to piwo otwieramy? Teraz czy nad Morskim?- słyszę pełen nadziei męski głos.

W oczy rzuca mi się kolejna kobieta, która na szlak wybrała się w klapkach. Są też sandały i gumowe crocsy. Wiele osób ma torebki zamiast plecaków, co przy dłuższej wędrówce na pewno nie jest najwygodniejsze. Na szlaku widać też sukienki i spódniczki.

Sporo osób nad Morskie Oko idzie w klapkach

Sporo osób nad Morskie Oko idzie w klapkach

Źródło: WP

Co jakiś czas mijają nas fasiągi, wiozące turystów do Polany Włosienica. Zaprzęgi od lat budzą sporo kontrowersji. Tatrzański Park Narodowy wyszedł z inicjatywą stworzenia hybrydowych bryczek, które miałyby odciążyć konie wiozące turystów, ale na razie fasiągi jeżdżą jak przed laty. Przejazd w jedną stronę to koszt 90 zł, a za powrót znad Morskiego Oka trzeba zapłacić 50 zł.

Wozy wywołują spore emocje także wśród idących obok mnie turystów. Zaczyna się dyskusja. Nie wszyscy uważają je za coś złego. - Zobacz Ewcia, tam taki dziadzio siedzi, no jak on ma wejść sam? - mówi jedna z turystek. - Kiedyś konie ciągnęły dyliżanse na dużo dłuższych trasach, to teraz jesteśmy tacy wyczuleni na cierpienie zwierząt - zauważa inna.

Gdy mijamy postój fasiągów przy popularnej polanie, otoczenie coraz mniej przypomina górski szlak. Na krótkim odcinku jest tam chodnik, a zaraz za nim znajduje się pawilon turystyczny PTTK, gdzie działa Bar & Bistro Włosienica, a także kilka budek z lodami, goframi czy piwem. Można się tutaj poczuć bardziej jak na sopockim Monciaku niż w górach. - To co, wracamy do cywilizacji? - żartuje jeden z turystów.

Tłumy nad Morskim Okiem

Do Morskiego Oka zostało już stąd tylko 20 minut. Gdy docieram do schroniska, pierwsze co czuję, to zapach popcornu. Do budki z przekąskami stoi spora kolejka. Podziwiam widok na Morskie Oko, ale widząc tłumy nad brzegiem, postanawiam najpierw zatrzymać się na szarlotkę, która zaskakuje mnie niską ceną - 10 zł. W schronisku bez problemu znajduję wolny stolik, a do kas ustawia się niewielka kolejka.

Czytaj także:Na Krupówkach hidżab przy hidżabie. "Są w stanie zapłacić każdą cenę"

Ruszam nad staw, gdzie turyści robią sobie zdjęcia i piknik nad wodą. Choć Morskie Oko zachwyca turkusowym odcieniem, a otaczające je szczyty zapierają dech, ciężko się cieszyć widokiem wśród napierających z każdej strony tłumów.

Tłumy nad Morskim Okiem

Tłumy nad Morskim Okiem

Źródło: WP

TPN nie planuje na razie wprowadzenia limitu turystów. - W naszej opinii limitowanie to najbardziej radykalna forma zarządzania ruchem turystycznym i należy ją wprowadzać w ostateczności - mówi Paulina Kołodziejska. - Na razie stawiamy na edukację oraz odpowiednie przygotowanie infrastruktury, np. zasadą zwiedzania TPN jest poruszanie się wyłącznie po szlakach turystycznych. Gdyby jednak okazało się, że monitorowane przez nas parametry, takie jak liczebność kozic, niedźwiedzi czy kolonii świstaków, radykalnie by się zmieniały na niekorzyść, na pewno będziemy rozważać takie rozwiązania, jak ograniczanie liczby wejść. Wprowadzamy limitowanie w sposób doraźny, tzn. jeśli wymaga tego sytuacja przyrodnicza, np. obserwujemy rodzinę niedźwiedzią, której trzeba zapewnić spokój. Polega ono na czasowym wyłączeniu szlaku czy rejonu. Naszym priorytetem jest ochrona przyrody i zdarzają się sytuacje, że musimy ustąpić dzikim mieszkańcom Tatr. Na razie jednak nie przewidujemy limitowania na większą skalę - dodaje.

Trasa wokół Morskiego Oka

Szybko uciekam spod schroniska i ruszam w stronę Czarnego Stawu pod Rysami. Trasa początkowo wiedzie wzdłuż Morskiego Oka i z ulgą odkrywam, że tylko niewielka część turystów idących wcześniej szlakiem do jeziora, decyduje się ruszyć dalej. Jestem kilkaset metrów od schroniska i w końcu czuję się jak w górach. Piękne widoki, porządny szlak po kamieniach i otaczająca mnie cisza sprawiają, że szybko zapominam o piekiełku na asfaltówce.

Łania przy szlaku wokół Morskiego Oka

Łania przy szlaku wokół Morskiego Oka

Źródło: WP

Z uśmiechem obserwuję łanię, która skubie trawę kilka metrów ode mnie. Oddycham głęboko i myślę, że niezależnie czy idziemy w sezonie, czy poza sezonem, w morzu turystów czy samotnie na szlaku, mając na nogach buty trekkingowe czy klapki, jedno jest niezmienne - Tatry są piękne.

Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl