WP Ważny temat
WP Ważny temat

To województwo jest turystyczną pustynią. I rajem dla rowerzystów

Jeśli znów nas zaleje, to Głuchołazy opustoszeją na dobre - usłyszałem od mieszkanki tego zapomnianego uzdrowiska. Ubiegłoroczna powódź odstraszyła turystów od opolskiego, ale już wcześniej przyjeżdżało ich tu niewielu. Objechałem województwo rowerem, żeby znaleźć przyczyny tego stanu rzeczy. Nie znalazłem.

Artykuł jest częścią letniej edycji cyklu Wirtualnej Polski #JedziemyWPolskę. Wszystkie reportaże publikowane w ramach akcji są dostępne na jedziemywpolske.wp.pl.

"Pojechałem do Opolskiego, żebyście wy nie musieli" - taki tytuł artykułu miałem w głowie, gdy ruszałem na tygodniową pętlę rowerem wokół najmniejszego polskiego województwa. Już po pierwszym dniu trasy, która liczyła około 830 km, uświadomiłem sobie, że będę się musiał wykazać większą kreatywnością.

Pomysł, żeby objechać województwo opolskie, podsunęły mi statystyki GUS. Jako ekonomista przynajmniej pobieżnie przeglądam dużą część publikacji naszego urzędu statystycznego, nawet tych z pozoru nieistotnych. Tak właśnie wiosną trafiłem na raport "Wykorzystanie turystycznych obiektów noclegowych w 2024 r.".

Według tej publikacji liczba turystów, którzy skorzystali z obiektów noclegowych (z co najmniej 10 miejscami) w Opolskiem w zeszłym roku, wyniosła niespełna 366 tys. W Podlaskiem i Świętokrzyskiem, kolejnych na liście najmniej popularnych wśród turystów regionów, nocowało - odpowiednio - 615 i 670 tys. osób. Dla porównania, na drugim biegunie są województwa mazowieckie i małopolskie, które odwiedziło po ponad 6 mln turystów.

Do województwa opolskiego przyjeżdża najmniej turystów, nie tyl

Do województwa opolskiego przyjeżdża najmniej turystów, nie tylko w ujęciu bezwzględnym, ale też w przeliczeniu na 1000 mieszkańców.

Autor: GUS

Źródło: GUS

W pierwszej chwili byłem zdumiony, bo przecież Opolszczyzna to południe kraju, a południe to góry. Uznałem więc, że tak mały ruch turystyczny to pewnie kwestia wielkości tego województwa - zarówno pod względem powierzchni, jak i populacji, jest ono zdecydowanie najmniejsze. To jednak fałszywy trop.

W przeliczeniu na 1000 mieszkańców (patrz mapa) Opolskie odwiedziło w 2024 r. zaledwie 390 turystów, podczas gdy Podlaskie 540, a Świętokrzyskie 570. Pod względem liczby turystów na kilometr kwadratowy powierzchni Opolskie wyprzedza nieznacznie Podlaskie, ale ustępuje zdecydowanie wszystkim innym województwom. Opolskie obiekty noclegowe, choć ich zagęszczenie jest bardzo małe, wykorzystane były w zaledwie 31 proc., przy średniej krajowej na poziomie 40 proc.

Na Opolszczyźnie rowerzyści znajdą dziesiątki kilometrów tak mal

Na Opolszczyźnie rowerzyści znajdą setki kilometrów tak malowniczych dróg leśnych. Tu okolice Polskiej Cerkwi

Autor: Grzegorz Siemionczyk

Źródło: Licencjodawca

Nie o taką sławę chodziło

Z mojej perspektywy, rowerzysty-samotnika, ta niepopularność Opolskiego niosła ze sobą obietnicę pustych dróg. Nie zawiodłem się. W ciągu siedmiodniowej wyprawy spotkałem jednego turystę rowerowego: Czecha, który był tam tylko przejazdem, w drodze powrotnej z niedokończonej wyprawy nad Bałtyk. Spodziewałem się jednak, że ta pustka będzie miała jakąś cenę w postaci złej jakości szlaków, nudnych krajobrazów i braku innych atrakcji. W końcu to, że wczasowicze omijają to województwo, musi mieć jakieś uzasadnienie. Ja go jednak nie znalazłem.

W tym sezonie, gdyby szukać na siłę, jakimś uzasadnieniem może być ubiegłoroczna powódź w południowo-zachodniej Polsce, której symbolem stały się opolskie Głuchołazy, położone tuż przy granicy z Czechami. Duża część Polaków prawdopodobnie po raz pierwszy usłyszała wtedy nazwę tego kurortu. I choć to z pewnością zwiększyło rozpoznawalność miasteczka, to raczej nie jego turystyczną atrakcyjność.

- Dzisiaj turystów jest tu o połowę mniej niż rok temu - powiedziała mi kelnerka z restauracji "Przylesie", która też ucierpiała w wyniku powodzi, ale nie zakończyła działalności. Właściciele niektórych innych lokali gastronomicznych i hoteli zniszczonych przez powódź nie zdecydowali się już na ponowne otwarcie. - Wzięli pieniądze z ubezpieczenia i zrezygnowali z działalności.

- Pustki najlepiej było widać na Kropce - powiedziała kobieta, odnosząc się do festiwalu piosenki turystycznej, który obywa się w tu co roku w lipcu. - Jeśli w tym roku znów nas zaleje, to Głuchołazy opustoszeją na dobre - oceniła. Kilka dni później, gdy kończyłem pętlę wokół Opolskiego, główna ulica miasteczka znów znalazła się pod wodą. Wyglądało groźnie, ale był to skutek ulewy i niesprawnej po ubiegłorocznej powodzi kanalizacji burzowej. Tym razem Biała Głuchołaska nie wystąpiła z koryta jak we wrześniu ubiegłego roku.

Widok na pogranicze polsko-czeskie z drogi w okolicy Głuchołazów

Widok na pogranicze polsko-czeskie z drogi w okolicy Głuchołazów

Źródło: Licencjodawca

Przywoływane wcześniej statystyki nie dotyczą jednak przecież tego roku. Tytuł najmniej popularnego wśród turystów województwa opolskie dzierży od lat. Powodów jest przypuszczalnie kilka. Jednym może być atrakcyjność sąsiedniego, dolnośląskiego (ponad 1550 turystów na 1000 mieszkańców, co daje mu czwarte miejsce wśród polskich województw). Drugim - brak parków narodowych.

W takiej sytuacji, oprócz opolskiego, są jeszcze tylko cztery województwa. Trzecim - brak dużych miast, które w każdym województwie są magnesem na turystów. Samo Opole jest najmniejszym polskim miastem wojewódzkim (pomijając Gorzów Wielkopolski, ale ten jest jedną z dwóch stolic Lubuskiego, obok większej Zielonej Góry). Łącznie te trzy czynniki sprawiają, że turyści zainteresowani jakąś atrakcją w Opolskiem, mogą tu z łatwością przyjechać z sąsiednich województw, gdzie wypoczywają dłużej.

Prawdziwa historia o śląskim Kopciuszku

Bo miejsc wartych odwiedzenia na Opolszczyźnie z pewnością nie brakuje. Jak na całym Śląsku, znajdziemy tam dziesiątki pałaców i zamków bądź ich ruin, oraz wiele malowniczych średniowiecznych miasteczek. Odkryciem dla mnie były Byczyna, gdzie wskutek problemów technicznych spędziłem więcej czasu, niż planowałem, a także Niemodlin i Polska Cerkiew (obecnie wieś). Z większych miast Brzeg zaskoczył mnie świadectwami dawnego bogactwa, a Nysa urokliwym rynkiem, który - co jest coraz rzadsze - pełni nie tylko funkcje usługowe, ale też handlowe.

parter przeznaczono na cele społeczno-kulturalne. W zamku działa

Zamek w Polskiej Cerkwi jest stopniowo odnawiany, obecnie na parterze mieści się m.in. gminna biblioteka

Autor: Grzegorz Siemionczyk

Źródło: Licencjodawca

Niezwykłym miejscem są Kopice z ruiną pałacu przypominającego ten z bajek Disney’a. Jedną z jego ostatnich właścicielek, na przełomie XIX i XX w., była zresztą Joanna Schaffgotsch Gryczik von Schomberg-Godulla, nazywana "śląskim Kopciuszkiem". Kilkuletnia Joanna, pochodząca z chłopskiej rodziny, wskutek problemów matki trafiła pod opiekę gospodyni w domu Karola Goduli, najbogatszego wówczas człowieka na Śląsku. Ten zaś, choć uchodził za dziwaka i samotnika, potraktował dziewczynkę jak własną córkę, a gdy zmarł, zapisał jej w spadku cały majątek. To przysporzyło jej sporo problemów, ale też otworzyło drogę do tytułu szlacheckiego i małżeństwa z hrabią Hansem Ulrichem Schaffgotschem.

Ta historia to gotowy materiał na scenariusz filmowy. Ciekawe są też losy samego pałacu, który nienaruszony przetrwał II wojnę światową, ale został podpalony przez nieznanych sprawców w 1956 r.

Pałac w Kopicach przetrwał II wojnę światową. Został podpalony p

Pałac w Kopicach przetrwał II wojnę światową. Został podpalony przez nieznanych sprawców w połowie lat 50. XX w.

Autor: Grzegorz Siemionczyk

Źródło: Licencjodawca

Do pałacu przylega park, a duża część populacji Kopic zamieszkuje malownicze ceglane budynki dawnego folwarku. W jednym z nich, z oknami wychodzącymi na ruinę oraz pałacowe stajnie, zauważyłem mieszkanie na sprzedaż. Mężczyznę, lokatora tego samego budynku, zapytałem o to, czy dobrze się tu mieszka. - Tak, chociaż niektórym przeszkadzać mogą tłumy turystów - powiedział. Wkoło nie było żywej duszy, podobnie jak wcześniej, gdy włóczyłem się w okolicy pałacu. - Przyjeżdżają co jakiś czas, gdy pałac jest udostępniany do zwiedzania - dodał, widząc moje zdziwienie.

Weekend nad wodą? Miejsc nie brakuje.

O tym, że turystyka w Opolskiem ma charakter przede wszystkim weekendowy, przekonałem się zresztą w czasie noclegów na polach namiotowych. Od poniedziałku do czwartku było na nich pusto, ale jednocześnie ich powierzchnia i infrastruktura wskazywała na to, że nie jest to norma. I rzeczywiście, na campingu pod Kluczborkiem, gdzie nocowałem z piątku na sobotę, było gwarno. Większość gości, oceniając na podstawie tablic rejestracyjnych samochodów, stanowili mieszkańcy województwa, którzy przyjechali spędzić weekend nad wodą. Pozostałe pola namiotowe, które odwiedziłem, też znajdowały się nad rzekami lub jeziorami, i - jak wynika z moich rozmów z personelem - zapełniają się właśnie w weekendy.

Skoro mowa o campingach, jest ich na pierwszy rzut oka niewiele (i występują w skupiskach, np. trzy są w Pokrzywnej), co turystom rowerowym podróżujących z namiotem mocno komplikuje planowanie trasy. Na niektórych dopływach Odry, w szczególności Małej Panwi, odbywają się jednak spływy kajakowe. Ich uczestnicy nocują często na nieoficjalnych polach namiotowych przy rzece. Rowerzysta, o ile nie potrzebuje dostępu do bieżącej wody i energii elektrycznej, również może tam bezpiecznie przenocować.

Z perspektywy rowerzysty Opolskie to kraina pustych dróg.

Z perspektywy rowerzysty Opolskie to kraina pustych dróg

Autor: Grzegorz Siemionczyk

Źródło: Licencjodawca

O ile problemem dla rowerzystów może być dostępność pól namiotowych, o tyle nie zawiodą się jakością dróg. Objechałem Opolskie, unikając dróg krajowych i wojewódzkich, wybierając - o ile to możliwe - drogi leśne i polne, a w dalszej kolejności lokalne asfaltowe o niewielkim natężeniu ruchu. Tym, co szybko rzuciło mi się w oczy, był niemal całkowity brak dróg piaszczystych, nieprzejezdnych nawet niezbyt obciążonym rowerem. W południowej części województwa szlaki są często kamieniste, ale w północnej dominują szybkie szutrówki. To miła odmiana od tego, co rowerzyści spotykają na Podlasiu, Mazurach, Kaszubach, Pomorzu, Mazowszu i w wielu innych popularnych regionach.

Czego potrzebują rowerzyści?

W serwisie rowerowym w Brzegu, gdzie zajechałem nasmarować napęd, moja obecność wzbudziła spore zdumienie. Jeśli pojawiają się tam turyści rowerowi, to najczęściej obcokrajowcy, którzy są tam przejazdem. Pomysł, żeby przyjechać specjalnie do Opolskiego, dla pracowników i klientów był niezrozumiały. - Wystarczy spojrzeć na mapę infrastruktury rowerowej, żeby zobaczyć, że szczególnie zachodnia część województwa jest pod tym względem pustynią - wyjaśniła jedna z serwisantek.

Tyle że długodystansowi rowerzyści nie szukają i nie potrzebują zwykle specjalnej infrastruktury, w każdym razie nie w Polsce, gdzie drogi dla rowerów są często projektowane nie z myślą o komforcie ich użytkowników, tylko kierowców aut. Istnieją po to, aby rowerzyści nie przeszkadzali na jezdni. Dlatego drogi te nie zachowują ciągłości, wymuszając co rusz zsiadanie z roweru, przeskakują z jednej strony jezdni na drugą, niespodziewanie się urywają, falują w rytm wjazdów na posesje i kolidują z ruchem pieszych. Lokalnym rowerzystom, dojeżdżającym do szkoły, pracy czy sklepu, to często wystarcza. Może nawet zwiększa ich bezpieczeństwo.

Drogi leśne i polne w Opolskiem wyróżniają się tym, że rzadko ki

Drogi leśne i polne w Opolskiem rzadko kiedy są piaszczyste. Dla rowerzystów to skarb większy niż najlepsza infrastruktura budowana specjalnie dla nich

Autor: Grzegorz Siemionczyk

Źródło: Licencjodawca

Perspektywa turysty, który przejeżdża dziesiątki, a nawet setki kilometrów dziennie, jest inna. On siłą rzeczy nie zna okolicznych rozwiązań i nie chce myśleć o tym, gdzie powinien się podziać (przepisy zobowiązują rowerzystę do korzystania z drogi dla rowerów lub ciągu pieszo-rowerowego, jeśli jest wytyczony dla kierunku, w którym się porusza). - Mi w Opolskiem najbardziej podoba się właśnie to, że mogę poruszać się po jezdni, czując się przy tym bezpiecznie, albo po drogach leśnych i gruntowych –odparłem.

To było jeszcze zanim dotarłem w okolice Biskupic (mieści się tam Gród Rycerski), gdzie akurat są fragmenty zaskakująco dobrze zaprojektowanej infrastruktury dla rowerów. Zresztą takich miejsc jest w Opolskiem więcej. Znajdziemy tam na przykład kilka dróg poprowadzonych śladem dawnej kolei wąskotorowej, w tym niemal 30-km odcinek między Praszką a Olesnem. Ten jednak jest dobrą ilustracją tego, że nawet najlepsze drogi dla rowerów rzadko kiedy są dla turystów bardziej atrakcyjne niż dobrze utrzymane drogi leśne i polne. Tych zaś w okolicy, na zachód od szlaku, nie brakuje. Szutrowe "autostrady" znalazłem też m.in. w pobliżu Jeziora Turawskiego, jednej z największych atrakcji Opolszczyzny, oraz Starobrawskim Parku Krajobrazowym.

Autor artykułu przed Grodem Rycerskim w Biskupicach.

Autor artykułu przed Grodem Rycerskim w Biskupicach

Autor: Grzegorz Siemionczyk

Źródło: Licencjodawca

W poprzednich latach przejechałem dużą część popularnych długodystansowych szlaków rowerowych w Polsce, takich jak R10 (wzdłuż wybrzeża Bałtyku), Mazurska Pętla Rowerowa, Szlak Wokół Tatr, GreenVelo, VeloDunajec i Wiślana Trasa Rowerowa. Przez Opolskie nie biegnie żaden taki szlak. A mimo to pętlę wokół tego województwa uznaję za przyjemniejszą niż większość z wymienionych tras. Spokoju, który tam znalazłem, z pewnością nie zburzyłaby nieco większa liczba turystów. Czemu nie przyjeżdżają? To chyba tylko potwierdzenie zasady, że lubimy melodie, które już raz słyszeliśmy.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl