Niezwykła atrakcja na Wybrzeżu. "Sezon w pełni, mamy duże obłożenie"
Artykuł jest częścią letniej edycji cyklu Wirtualnej Polski "Jedziemy w Polskę". Wszystkie reportaże publikowane w ramach akcji są dostępne na jedziemywpolske.wp.pl.
Choć mieszkam w Trójmieście od zawsze, nie miałam wcześniej okazji jechać drezyną wyróżniającą się, śmiało można powiedzieć, najpiękniejszym widokiem w kraju. Taka atrakcja dostępna jest też m.in. w Bieszczadach czy na Podlasiu. Widok na Zalew Wiślany jest jednak wyjątkowy.
Wycieczka drezyną nad Zalewem Wiślanym
O wycieczkach drezynami nad Zalewem Wiślanym dowiedziałam się przy okazji wiosennej wizyty we Fromborku i postanowiłam, że wrócę tam latem. Bilety można kupić online, a opcje są dwie. Krótsza wycieczka z Tolkmicka - 8,6 km w dwie strony oraz trochę dłuższa z Fromborka - 14,6 km w dwie strony. Obie trasy prowadzą do przystanku Święty Kamień i z powrotem.
Na wycieczkę drezyną można wybrać się cztery razy dziennie. Wybieram ostatnią popołudniową trasę z Tolkmicka, licząc, że będą mniejsze tłumy w popularnym jednak Fromborku. Jest to strzał w dziesiątkę. W słoneczną niedzielę poza nami na wycieczkę o godz. 16 rusza tylko jedna rodzina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polskie miasto pęka w szwach. Gigantyczne tłumy na ulicach
- Dworzec w Tolkmicku, pierwotnie zbudowany w 1901 roku dla linii kolejowej, która w zamyśle niemieckich projektantów miała połączyć Elbląg z Królewcem, to prawdziwy klejnot architektury z cegły i szkieletu drewnianego - mówi Sara Stima z Nadzalewowa.pl. - Przez lata przeszedł metamorfozę, ale obecnie wciąż emanuje duchem minionych podróży - dodaje.
Łącznie na trasie z Tolkmicka dostępnych jest 16 drezyn rowerowych, a na odcinku z Fromborka 10. My tory mamy właściwie dla siebie. Nie może być lepiej!
" Drezyny Kolei Nadzalewowej do stacji Święty Kamień odjadą z toru trzeciego przy peronie pierwszym. Pasażerów prosimy o zajęcie miejsc i zabezpieczenie bagażu podręcznego" - brzmi komunikat na dworcu.
Czytaj także:Niezwykłe miejsce w Polsce. "Cała łacha pomrukuje i powarkuje"
Po chwili zaczynamy pedałowanie, a mijani turyści machają nam z ulicy. Wiatr rozwiewa włosy, a siedzące na ławce dzieci już rwą się do zamiany - też chcą rozpędzać nietypowy pojazd własnymi siłami.
Zalew Wiślany - piękne widoki na dzikie plaże
Na początku trasy dwa razy przejeżdżamy przez drogę - samochody stoją, a my spokojnie mkniemy w stronę Świętego Kamienia. Po chwili zabudowania znikają, a my podziwiamy soczystą zieleń.
Nie trzeba długo czekać, żeby zobaczyć największą atrakcję - między drzewami z lewej strony wyłania się Zalew Wiślany. Woda błyszczy w słońcu, a mi trasa trochę kojarzy się z widokami ze ścieżki rowerowej na Półwyspie Helskim. Cudo!
O to, która trasa cieszy się większą popularnością, pytam Mirosława Nogala, który w niedzielne popołudnie obsługuje drezyny w Tolkmicku.
- Najwięcej turystów przyjeżdża do Fromborka, ale z obłożeniem na obu trasach bywa różnie. Przykładowo dziś rano więcej drezyn jechało z Tolkmicka, a wczesnym popołudniem, gdy spotkaliśmy się w Świętym Kamieniu, drezyn z Fromborka było 11, a od nas było pięć - mówi Mirosław Nogal.
Czytaj także:Kolejki stoją cały dzień. Cena nie gra roli
Przyznaje, że choć trasa z Tolkmicka jest krótsza niż z Fromborka, to jest bardzo malownicza. - Wystarczy moment, tylko wyjedzie się za miasto i już widać Zalew Wiślany. Tory prowadzą tuż obok - opowiada. - Wzdłuż całej linii ciągną się piękne, dzikie plaże, które przyciągają głównie miejscowych, bo nie jest łatwo tam dojechać.
Cztery kilometry do Świętego Kamienia pokonujemy w niecałe pół godziny. Zatrzymujemy się przy piaszczystej plaży, a w zatoczce widać charakterystyczny głaz narzutowy.
Jak czytamy na tablicy informacyjnej, przyniesiony został przez lodowiec skandynawski podczas epoki lodowcowej 15 tys. lat temu. Ma 13,8 m obwodu i 2,2 m wysokości. W jego górnej części znajduje się wgłębienie, gdzie w dawnych czasach składano ofiary, głównie w postaci ryb. Święty Kamień był bowiem zawsze przedmiotem kultu.
Pechowo trafiamy na sinice, więc nie wchodzimy do wody, ale standardowo przystanek przy głazie jest szansą na orzeźwienie. Turyści mają tutaj czas na odpoczynek i kąpiel. W tym czasie obsługa przygotowuje drezyny do powrotu.
- Ludzie sobie chwalą tę dzikość na trasie. Bo u nas, co się przewróci, to leży - jak w puszczy. Chyba że na torach, to usuwamy - śmieje się pan Mirosław. - Można mieć szczęście i zobaczyć zwierzęta. Czasem wyskoczy sarenka, a czasem łoś. Sarenka popatrzy i szybko ucieknie, ale za to łoś zazwyczaj stanie i patrzy, co bardzo turystów cieszy - opowiada.
Po przerwie ruszamy w drogę powrotną, znów zachwycając się widokami na Zalew. Tym razem my jesteśmy pierwsi, a druga ekipa jedzie za nami. Jak się potem okazuje, mamy spore szczęście, że turystów jest tak mało.
- Z przejazdów Nadzalewową Koleją Drezynową korzysta miesięcznie ok. 4500 osób. Sezon już w pełni, mamy duże obłożenie - przyznaje Sara Stima. - Sama linia jest ciekawostką, niosącą wiele historii. Tą kultową linią jeździł prywatny pociąg cesarza Niemiec Wilhelma II. Każdy przejazd jest wyjątkowy, leśny zapach, morska bryza - nasi turyści mogą poznać okolice i obejrzeć widoki, których z samochodu nie mają szans zobaczyć - zachęca.
Dodaje, że na turystów czeka też kolejna niespodzianka. Wkrótce zostanie wprowadzona dodatkowa atrakcja edukacyjna, która na razie trzymana jest w tajemnicy.
Informacje praktyczne
Pokonanie każdej z tras zajmuje ok. dwóch godzin. Koszt przejazdu to 140 zł za jedną drezynę. Na pojedynczej drezynie komfortowo mogą podróżować cztery osoby dorosłe lub dwie osoby dorosłe i troje dzieci. Istnieje możliwość rezerwacji krzesełka rowerowego dla maluchów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl