"Komu się chce w takim upale?". A jednak na Zakrzówek przychodzą tłumy
Artykuł jest częścią letniej edycji cyklu Wirtualnej Polski "Jedziemy w Polskę". Wszystkie reportaże publikowane w ramach akcji są dostępne na jedziemywpolske.wp.pl.
Zalew Zakrzówek w Krakowie powstał na początku lat 90., po zalaniu starego kamieniołomu wapienia. Od lat był miejscem, w którym gromadzili się zarówno mieszkańcy, jak i turyści, najliczniej w ramach letniego wypoczynku. Od drugiej połowy 2019 r. trwała tam przebudowa, a po czterech latach, w czerwcu 2023 r., został otwarty na nowo.
W zbiorniku powstałym po zalaniu starego kamieniołomu znajduje się wyjątkowa na skalę europejską konstrukcja - pięć unoszących się na wodzie basenów. Chętni do zobaczenia nowej wersji Zakrzówka gromadzą się tłumnie od początku sezonu.
Wstęp na kąpieliska jest darmowy, jednak obowiązuje limit wejść, który sięga 600 osób. Strzeżone są w godzinach 10-18 w dni powszednie, w przypadku weekendów i świąt od 9. Baseny, wśród których znaleźć można także te dla najmłodszych, oddzielają drewniane pomosty.
Obok znajduje się także niestrzeżona kamienista plaża wraz z dostępem do wody. Tam nie obowiązuje limit wejść i jest ona otwarta przez całe dnie.
"Stania jest między godziną a trzema"
Na Zakrzówek przychodzimy w środku tygodnia w godzinach przedpołudniowych. Temperatura przekroczyła 30 stopni Celsjusza, a przed bramkami na wydzieloną, strzeżoną część kąpielisk długa kolejka. Osoby stojące jeszcze za metalowymi bramkami mówią nam, że są w kolejne dopiero od 10 minut. - Dzisiaj szybko to idzie- zwracają uwagę.
- Dopiero przyjechaliśmy razem z mężem i dzieckiem - mówi nam Justyna - Z tego co czytaliśmy, stania jest między godziną a trzema. Trzy godziny byśmy nie czekali, ale na chwilę możemy, tak że nie stresujemy się - dodaje i wskazuje, że na strzeżoną część kąpieliska chcą dostać się przede wszystkim dla dziecka, na płytkie baseny. - Być może zajrzymy też na drugą plażę, jak już się schłodzimy, popluszczemy - wyjaśnia.
Rodzina przyjechała z Limanowej. - Wcześniej mieszkaliśmy tutaj długo, więc miejsce jest nam znane, aczkolwiek jesteśmy pierwszy raz od tej przebudowy, więc jesteśmy ciekawi, jak to funkcjonuje - mówi Justyna.
"Ja to nazywam Chorwacją"
W drodze na niestrzeżoną plażę spotykamy panią Teresę, która przyszła wypoczywać tam wraz z córką Magdą i wnuczką. - Te baseny są okropne, nie podobają nam się, wszystko na słońcu, kawałka cienia nie można złapać - mówi pani Teresa o części kąpieliska z basenami. - Jak widzę, że mam stać 2-3 godziny po to, żeby położyć się na pomoście, to ja dziękuję - podkreśla, dodając, że "nie lubią takich tłumów".
- Takich tłumów to raz, a dwa - wcale to nie wygląda fajnie, nam się to nie podoba. Wolimy plażowanie na dziko - przekazuje córka i mówi o "zaglonionych" basenach. - Mnie to po prostu odrzuca - tłumaczy.
Pani Teresa opowiada, że razem z dziećmi przychodziła tam już około 30 lat temu. - Potem to zajęli nurkowie, tutaj była brama i nie wolno było w ogóle wchodzić. A teraz otworzyli, zagospodarowali ładnie - mówi.
- Tu jest tak cudnie, woda pachnąca, czyściutka, natura naokoło. To jest coś pięknego, ja to nazywam Chorwacją. Nie ma niczego takiego drugiego w Krakowie, Bagry niech się schowają - podkreśla pani Teresa i dodaje, że "jeszcze Kryspinów jest w miarę ładny".
"To jest zupełna samowolka"
Obydwie zwracają też uwagę na to, że mimo wyraźnych zakazów wciąż zdarzają się przypadki, w których młodzi ludzie skaczą do wody z położonych wyżej miejsc.
- To jest zupełna samowolka i jakby byli nieświadomi konsekwencji - wskazuje pani Teresa. - Jak ktoś krzywo skoczy, jeszcze z takiego wysoka, to jest straszne. Można kręgosłup złamać. Ryzykują strasznie - podsumowuje. - Jeszcze na tamtym zbiorniku starym, przed remontem, też z takiego wysoka skakali i tam parę osób zginęło, no bo jak złapie skurcz albo krzywo skoczy to koniec - podkreśla.
Jak przekazuje Wirtualnej Polsce mł. kpt. Hubert Ciepły, rzecznik prasowy Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP, od początku tego roku na terenie Zakrzówka miały już miejsce cztery zdarzenia. - W tym jedna ofiara śmiertelna - upadek z wysokości i dwie osoby poszkodowane - podaje.
Z kolei podkom. Piotr Szpiech, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, w oparciu o informacje z systemów policyjnych przekazał WP, że w ubiegłym roku - 2023, na terenie zalewu Zakrzówek odnotowano dwa utonięcia, z czego jedno po skoku z klifu do wody na części niestrzeżonej Zakrzówka.
W tym roku, od początku maja do 10 lipca 2024 r. odnotowano natomiast 39 interwencji policji, w tym dziewięć dot. spożywania alkoholu w miejscu publicznym, zakłócania porządku publicznego. Jak również wyjaśnił podkom. Piotr Szpiech, zakłócenia porządku publicznego związane są m.in. z paleniem ognisk w miejscach zabronionych, skakaniem ze skał do wody czy zaczepianiem osób postronnych przez osoby pod wpływem alkoholu.
Podkreślił również, że Komisariat Policji V w Krakowie w każdy weekend w okresie od czerwca do września w godzinach popołudniowych wysyła w rejon Zakrzówka dodatkowy patrol w ramach współpracy dzielnicowego ze strażnikiem miejskim. Funkcjonariusze przeprowadzają też tam kilka kontroli dziennie.
"Nie mamy już praktycznie nic do zwiedzania"
Karolina i Grzegorz do Krakowa przyjechali spod Radomia. - My w samym Krakowie nie mamy już praktycznie nic do zwiedzania. Bardzo lubimy to miasto, od zawsze tutaj przyjeżdżaliśmy z dziećmi - mówi nam Karolina.
Na Zakrzówek jednak wybrali się po raz pierwszy. Wybrali plażę niestrzeżoną z ogólnodostępnym wejściem. - Nie będziemy stać tam godzinę, żeby posiedzieć 15 minut - podkreśla Grzegorz.
Oboje zwracają uwagę, że brakuje jeszcze tylko Centrum Sportów Wodnych. - My przyszliśmy, myśleliśmy, że może jakiś rowerek, może coś wypożyczymy - mówi Karolina. - Ale ogólnie jest bardzo ładnie. Dziwię się, że to w ogóle wytrzymuje, bo tam, gdzie my mieszkamy, mamy zalew. Jakby coś takiego było tam, to wytrzymałoby może miesiąc - ocenia i podkreśla, że nad Zalewem w Siczkach niedługo po remoncie zniszczone zostały ławki i toalety. - Łącznie z kamerami, wszystko zostało spalone - dodaje.
Na kąpielisko przyszli też Siergiej i Ludmiła z Ukrainy. Byli tutaj już kilka razy wcześniej. Oni również zwracają uwagę na długie kolejki. - Nie wiemy jeszcze, ile będzie dzisiaj stania, ale zazwyczaj długo to trwa. W takich wypadkach kierujemy się na drugie kąpielisko. Nie czekamy po 1,5 godziny, aż tutaj zwolnią się miejsca. A jak widzimy długą kolejkę, od razu przechodzimy dalej - mówią.
"Komu się chce stać w takim upale?"
- Generalnie to jest super miejsce, które bardzo lubię i gdyby trochę lepiej to działało, to pewnie byłoby pierwsze miejsce, w które bym się kierowała w wolny upalny dzień - mówi nam Dominika, studentka z Krakowa. - Wszystko byłoby okej, gdyby nie ten limit 600 osób, bo w momencie jak już nie ma dla ciebie miejsca, to twoje wejście zależy od tego, czy ktoś wyjdzie - wyjaśnia.
Ona również wspomina, że jest też druga część plaży, ale tamta jest kamienista. - Ktoś obok nas nawet mówił, że tu jest tak chorwacko, że "takie kamienie jak w Chorwacji".
- To jest świetne miejsce z dużym potencjałem, jest mega fajna woda, wszystko jest super, tylko weź, człowieku, tam wejdź. Z tego co wiem, dużo osób odpuszcza, bo komu się chce stać w takim upale w takiej kolejce? - pyta.
Aleksandra Wieczorek, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj również:
75 zł za frytki, kilkanaście za napoje. Ceny na Zakrzówku zaskakują
Tragedia w nowym parku. Skoczył z 15 metrów. Zginął
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl