WP Ważny temat
WP Ważny temat

Jeden z najdroższych hoteli na Wybrzeżu. Spędziłam tam tylko jedną noc

920 zł i 70 zł - moje dwa ostatnie noclegi dzieli cenowa przepaść. Sprawdziłam, jak wygląda wyjazd nad morze w wersji "premium" i niskobudżetowej, odwiedzając jeden z najdroższych hoteli na Wybrzeżu oraz prywatną kwaterę, w której łazienkę dzieli się z gospodarzami.

Artykuł jest częścią naszego cyklu #JedziemyWPolskę. Chcecie opowiedzieć o czymś, co dzieje się w Waszej miejscowości? Piszcie na dziejesie@wp.pl!

Ta połowa Polaków, która zdecydowała się spędzić wakacje w kraju, ma w czym wybierać. Tysiące hoteli, pensjonatów i pokoi do wynajęcia kuszą lokalizacją, wysokim standardem czy po prostu ceną, w zależności od tego, w jaką celują klientelę. Jedni nie wyobrażają sobie wczasów bez dostępu do basenu i hotelowego spa, a telewizor w pokoju jest dla nich tak oczywisty, jak bezpłatne Wi-Fi, inni wypatrują przede wszystkim ofert z dobrze wyposażoną kuchnią, dzięki której unikną stołowania się w restauracjach.

Bułgaria „paragonowym rajem”. Tani kierunek na wakacje 2021

Na znalezienie obu noclegów miałam niewiele czasu. O ile z tym droższym nie było żadnego problemu, bo noclegi "premium" w tygodniu są dostępne od ręki, znalezienie taniego pokoju w kilka dni było nie lada wyzwaniem. Większość miejsc była już zajęta, a gdy jeden z gospodarzy usłyszał, że przyjeżdżam tylko na jedną noc, rzucił słuchawką.

Ostatecznie, po kilkugodzinnych poszukiwaniach, udało mi się znaleźć nocleg oddalony od centrum Świnoujścia o dobre 9 km. Cena za pobyt w pokoju dwuosobowym wyniosła 70 zł. Niestety samotni podróżnicy muszą liczyć się z tym, że nawet "po kosztach" zapłacą więcej. Ale 35 zł za osobę, przy założeniu, że wyjeżdżamy we dwoje, zdecydowanie nie jest wygórowaną kwotą.

Luksus w świnoujskim wydaniu

Swój wyjazd zaczęłam jednak od noclegu "na bogato" - Hilton Resort and Spa w Świnoujściu to jedno z najbardziej luksusowych miejsc nad morzem, którego standard potwierdza pięć gwiazdek. Ile trzeba zapłacić za tę przyjemność?

Dwuosobowy pokój ze śniadaniem, balkonem i widokiem na morze to koszt 920 zł, a za noc w apartamencie trzeba zapłacić okrągłe 2 tys. zł. A właściwie prawie okrągłe, bo za każdy dzień pobytu trzeba doliczyć podatek turystyczny w wysokości 4 zł za osobę.

Hilton już na pierwszy rzut oka robi wrażenie

Warto jednak dodać, że te kwoty mogą ulec zmianie. - Standardowa cena na dzisiaj to 920 zł, jednak zależy to tak naprawdę od liczby gości w hotelu, ale i obłożenia w całym Świnoujściu - tłumaczy pracownik recepcji. Nie ma co też liczyć na zniżkę, jeżeli nocujemy w pokoju sami. W Hiltonie, co jest zresztą powszechną praktyką, płaci się za pokój, nie za osobę.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy po wejściu do pokoju, było ogromnych rozmiarów łóżko. Spokojnie pomieściłoby trzech, jeśli nie czterech zmęczonych turystów. Pokój został urządzony dość gustownie, wewnątrz dominowały ciepłe barwy, a podłoga została wyłożona wykładziną. Naprzeciwko gigantycznego łóżka wznosił się również niemały telewizor. Ale to nie koniec - na stole czekała na mnie słodka niespodzianka, której nie omieszkałam od razu spróbować.

Dwuosobowe łóżko jest naprawdę gigantyczne

Sama łazienka była przestronna i dobrze oświetlona. Oprócz standardowych buteleczek ze środkami do kąpieli, ręczników czy suszarki, w pomieszczeniu znajduje się też telefon, przez który możemy skontaktować się z recepcją. Zdziwiło mnie jednak, że w łazience do dyspozycji gości był tylko prysznic. W cenie blisko 1000 zł za pokój byłam przekonana, że znajdę w środku i wannę.

Największe wrażenie robią jednak widok i położenie. Hotel znajduje się przy samej plaży, a ponieważ wznosi się na wysokość kilkudziesięciu metrów, nie umknie uwadze plażowiczów odpoczywających w odległości kilku kilometrów.

Budynek ma też 8 pięter, co mieszkańcom wyższych kondygnacji pozwala rozkoszować się przepięknym spektaklem, jaki zapewnia zachodzące słońce. Z "mojego" balkonu na najwyższym piętrze bez trudu można było dostrzec nawet niemieckie wybrzeże Bałtyku.

Widok z hotelowego balkonu

Śniadanie mistrzów

Przed przyjazdem dręczyła mnie myśl, że będę wyróżniać się w tłumie dobrze sytuowanych gości Hiltona. W końcu na pobyt w hotelu "premium" mogą pozwolić sobie turyści zamożniejsi, którzy w czasie urlopu stawiają na wypoczynek bez liczenia każdej złotówki. Wakacje rządzą się jednak swoimi prawami, a goście, których mijałam, czy to w windzie, czy przy posiłkach, nie wyróżniali się specjalnie wyszukanym ubiorem. W czasie mojego pobytu spotkałam tylko trzech turystów, których strój świadczył o biznesowym i wysokim statusie.

To właśnie na śniadaniu miałam okazję spotkać najwięcej gości hotelowych. Co istotne, posiłek wliczony jest w cenę pokoju. Za dodatkową opłatą można również wykupić "wstęp" do hotelowego bufetu w porze obiadowej.

Podejrzewałam, że będzie w czym wybierać, natomiast rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Stoły uginały się od półmisków z pierogami, makaronem, panierowanymi kurczakami i gotowanymi warzywami. Kucharze nie zapomnieli i o wegetarianach, na których czekał choćby makaron ryżowy z warzywami oraz zieloną dymką.

Pracownicy bufetu stawali na głowie, by zaspokoić oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów. Chociaż bufet działał samoobsługowo, kelnerzy sami oferowali przyniesienie np. napoju do stolika. Każdy z pracowników mówił po angielsku.

Oprócz dań czekających na gości na suto zastawionych stołach można było również obserwować, a potem oczywiście skosztować, jak jeden z kucharzy przygotowuje dania "na żywo". Menu? M.in. grillowana polędwiczka z ziemniakiem z grilla, brukselką z pomidorami oraz ciemnym sosem.

Z równie imponującym wyborem dań spotkałam się następnego dnia przy śniadaniu. Na stołach znalazły się świeże owoce, warzywa, sałatki, półmiski z twarogami, szynką, czy faszerowanymi jajami, a także m.in. jabłka w cieście i naleśniki...

Bufet obiadowy

Bufet obiadowy

Śniadanie - tu każdy znajdzie coś dla siebie

A co ze względami bezpieczeństwa? Podchodząc do stołu z przekąskami, przypadkiem zapomniałam o maseczce. Pracownik natychmiast zwrócił mi uwagę i wskazał na twarz. Nie było wyjścia, musiałam wrócić.

Hotelowi goście mogą skorzystać także z sauny, siłowni i aquaparku. Ten ostatni jest dostępny również dla turystów z zewnątrz, oczywiście za odpłatą. Bardzo łatwo jest odróżnić gości hotelowych od tych, którzy pojawili się w Hiltonie tylko po to, by skorzystać ze strefy basenowej. Zameldowani turyści przemieszczają się w hotelowych kapciach i szlafrokach.

Po powrocie do pokoju byłam już naprawdę zmęczona i marzyłam jedynie o tym, by położyć się na ogromnym łóżku i zasnąć. Jako że miasto w wakacje żyje nawet nocą, obawiałam się, że bliskie sąsiedztwo plaży i promenady nie pozwoli mi zmrużyć oczu. Faktycznie, przy otwartym balkonie szum morza mieszał się z gwarem wczasowiczów. Po zamknięciu drzwi w pokoju nastała jednak głucha cisza.

Hilton zadbał też o komfort gości, zapewniając im w pokojach opasłe zasłony. Po ich przesunięciu do pomieszczenia nie trafiało już żadne ze źródeł światła, których nie brakowało przy miejskiej promenadzie. Po zamknięciu drzwi balkonowych klimatyzacja włączała się automatycznie, zatem w pokoju panowała też przyjemna temperatura do snu.

Czy zatem warto? Za cenę jednego noclegu można znaleźć kwaterę dla dwóch osób nawet na tydzień wakacyjnego urlopu. W tym przypadku kluczowa jest jednak zawartość portfela turysty. Jeśli gość ceni sobie wysoki standard i nie oszczędza na wyjazdach, raczej wyjedzie stąd w pełni usatysfakcjonowany. Ja natomiast przygotowywałam się psychicznie na ewentualne niedogodności, których spodziewałam się w drugim, tańszym pokoju.

"Natalka, ale ty tam sama lepiej nie idź"

Do obiektu oddalonego o 9 km od centrum Świnoujścia przyjechałam następnego dnia w godzinach popołudniowych. Trafić tutaj nie było łatwo, bo numery domów są chaotycznie porozrzucane po całej ulicy. Ostatecznie wyszedł mi jednak naprzeciw gospodarz domu, który zaprowadził mnie do kwatery.

Okazało się, że miejsce to jest po prostu domem, w którym małżeństwo wynajmuje gościom pokoje. Zazwyczaj są to pracownicy budowlani, którzy z kwatery znikają rano, ale trafiają się również turyści. Chociaż, jak przyznaje właścicielka, zdecydowanie rzadziej. W tym dniu byłam jedyną turystyką, natomiast oprócz mnie pokój wynajęło jeszcze dwóch robotników.

Nocleg niskobudżetowy i naprawdę wygodne łóżko

- Pewnie jesteś zmęczona, chodź, pokażę ci twój pokój - zaprosiła mnie do środka gospodyni. Kobieta była bardzo serdeczna i gdy tylko zapytałam o możliwość przygotowania ciepłego posiłku, z kuchennych szafek zaczęła dla mnie wyjmować garnki na sos i makaron. W międzyczasie zaproponowała i przygotowała mi kawę. Gdy pichciłam w kuchni, kilkakrotnie do mnie przychodziła i nawiązywała rozmowę.

W odpowiedzi na pytanie o najbliższą plażę przyznała, że do tej jest jednak kawałek i trzeba liczyć się z półgodzinnym spacerem przez las. Nie było jeszcze późno, więc zaczęłam na głos rozważać tę możliwość. - Natalka, ale ty tam sama lepiej nie idź. Nie wiadomo, co może się znaleźć w tym lesie. Jeśli bardzo będziesz chciała pójść, dla bezpieczeństwa lepiej będzie, jeśli pójdę z tobą - zaproponowała gospodyni. Dość szybko zaczęła do mnie mówić "na ty", chociaż przyznam, że wcale mi to nie przeszkadzało.

Po zjedzeniu posiłku dopadło mnie jednak zmęczenie i pomysł spaceru zniknął równie szybko, co się pojawił. Poszłam do pokoju, aby po całym dniu na nogach w końcu odpocząć. Pomieszczenie było naprawdę obszerne, a oprócz dwuosobowego łóżka znalazły się w nim również fotel, stolik z siedzeniami, regał oraz telewizor. Jak na standard "po taniości", muszę przyznać, że warunki były naprawdę zadowalające.

Właścicielka nie widziała również problemu w tym, aby przekazać mi hasło do internetu, żebym mogła skorzystać z jej domowego Wi-Fi. - Chodź, znasz się na tym lepiej niż ja, zrobisz zdjęcie hasła i będziesz miała - zachęciła.

"Może ja ci dam jakieś kapciuszki?"

Zanim jeszcze oddałam się krótkiej drzemce, sprawdziłam, jak wygląda łazienka. Pomieszczenie było wspólne nie tylko dla wszystkich gości na miejscu, ale i dla samych gospodarzy. Łazienka była schludnie urządzona, do wyboru pozostawał prysznic lub wanna. Gospodyni zaproponowała mi również ręcznik, chociaż tak się złożyło, że przezornie spakowałam do plecaka swój.

Po krótkim odpoczynku wyszłam na podwórko zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Właścicielka akurat paliła papierosa na werandzie i odstąpiła mi swoje miejsce na krześle. - Może ja ci dam jakieś kapciuszki, skoro tak w samych skarpetkach chodzisz? Poczekaj, już zaraz przyniosę - powiedziała i zniknęła, zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.

Różowe kapciuszki - prezent od gospodyni

To wszystko sprawiło, że niemal zapomniałam, że jestem w obcym domu. Kobieta fenomenalnie przełamywała dystans na linii turysta - lokalny hotelarz. Po kilku minutach czułam się tak swobodnie, jakbym odwiedziła krewnych znad morza.

Co jednak ważne, punkt nie funkcjonuje jako miejsce noclegowe. To prywatna kwatera, którą małżeństwo zdecydowało się wykorzystać także w celach komercyjnych. Zatem na płatność kartą i fakturę nie ma niestety co liczyć. Właścicielka nie mogła też początkowo wydać mi reszty, bo nie miałam przygotowanej równej kwoty do zapłaty.

Jeżeli chodzi o okolicę, w pobliżu znajdziemy dwa sklepy. Dorsza oraz innych przybrzeżnych specjałów raczej tam nie kupimy, ale sos i makaron do samodzielnego i szybkiego przygotowania obiadu już się znajdą. Sama baza gastronomiczna również nie zdążyła się jeszcze rozwinąć na obrzeżach Świnoujścia. To raczej miejsce dla osób, które cenią sobie ciszę i spokój, a od gwaru turystów chcą uciec nawet na wakacjach.

Późnym wieczorem właścicielka pokazała mi, jak należy otwierać zamknięte na klucz drzwi wejściowe. Następnego dnia musiałam wstać przed 6 rano, zatem potrzebowałam opuścić dom, zanim obudzą się właściciele. Pożegnałyśmy się i zaczęłam się szykować do spania. Długo nie musiałam czekać na sen, łóżko było dość wygodne, a przeszkadzała mi jedynie niebieska żarówka w korytarzu, której poświata odbijała się w moim pokoju.

Jak widać, w nadmorskich miejscowościach da się jeszcze upolować nocleg w naprawdę atrakcyjnej cenie. Trzeba się jednak liczyć z brakiem restauracji i sklepów w sąsiedztwie. Natomiast znajdą się gościnni gospodarze, którzy chętnie oprowadzą gościa po okolicy, zaproponują kawę, herbatę, a nawet wspólny spacer na plażę, aby uniknąć ewentualnych niebezpieczeństw napotkanych w lesie.

Wszystkie teksty powstałe w ramach cyklu #JedziemyWPolskę znajdziesz tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl