Dwie noce pod namiotem za 700 zł. "Spanie w luksusach to nie jest idea kempingu"
Artykuł jest częścią cyklu #JedziemyWPolskę. Chcesz opowiedzieć o czymś, co dzieje się w Twojej miejscowości? Pisz na dziejesie@wp.pl!
Nazwa "glamping" powstała z połączenia angielskich słów glamour i camping. To nic innego jak luksusowy kemping, który może przybierać różne formy. Na świecie jest to coraz popularniejszy typ noclegu, który również w Polsce ma swoich zwolenników.
Takich miejsc powstaje coraz więcej głównie na Warmii i Mazurach oraz na południu Polski. O ich popularności świadczy m.in. to, jak trudno zarezerwować nocleg na glampingu nawet na miesiąc przed planowanym wyjazdem. Klientów najwyraźniej nie odstraszają wysokie ceny, które zaczynają się od 300 zł za noc w luksusowym namiocie. Bywają też miejsca, gdzie trzeba się liczyć z jeszcze wyższym kosztem – ceny dochodzą nawet do 800 zł za dobę.
Cechą charakterystyczną glampingu, podobnie jak w przypadku kempingu, jest obcowanie z naturą. Turyści zazwyczaj nocują w dużych namiotach, które przypominają kawalerki, jurtach bądź kulach sferycznych. Jest w czym wybierać.
Przeczytaj: Camping po polsku. Wypoczynek na łonie natury może zepsuć… dyskoteka u sąsiada
Jednak kiedy miesiąc przed wyjazdem szukałam noclegu na glampingu, nie było łatwo. Większość miejsc była już zajęta albo nie dało się dokonać rezerwacji tylko na weekend. Niektóre ceny były naprawdę kosmiczne! Przykładowo, za luksusowy namiot pod Warszawą trzeba było zapłacić 1400 zł za dwie noce; inni gospodarze zastrzegali z kolei, że minimalny czas pobytu musi obejmować cztery noclegi. Ostatecznie udało mi się znaleźć namiot glampingowy w okolicach Olsztyna. Cena? 350 zł za noc.
- Mamy rezerwacje do końca sezonu. Bardzo trudno teraz coś u nas zarezerwować, chyba że nagle się coś zwolni – tłumaczyła właścicielka Caravana Juliana, gdzie zdecydowałam się na nocleg. Faktycznie, podczas mojego pobytu wszystkie namioty były już zajęte, a potencjalni goście, którzy trafiali przejazdem, dopytywali o wolne terminy.
Gdy dojechałam na miejsce, okazało się, że glamping jest częścią klasycznego kempingu. Pośród tradycyjnych przyczep kempingowych i namiotów rozstawione były duże, bawełniane (odpowiednio zaimpregnowane) namioty. Zdecydowanie wyróżniały się na tle innych, były też położone najbliżej zejścia do jeziora. Miejsce idealne.
W przeszłości wielokrotnie jeździłam pod namiot, jako studentka głównie ze względów finansowych. Jeszcze kilka lat temu za 350 zł można było spędzić tak cały tydzień! Każdy, kto choć raz nocował w takim miejscu, doskonale wie, że atmosferę kempingu ciężko do czegokolwiek porównać. Obcy ludzie nagle stają się twoimi znajomymi, z którymi siadasz wokół ogniska albo grilla. Codziennie mijasz ich w drodze do sanitariatu, restauracji albo nad jezioro. Niespieszne poranki, drzemki na leżaku pod gołym niebem – to praktycznie standard.
Choć za glamping trzeba zapłacić kilka razy więcej, a komfort mieszkania pod namiotem zmienia się diametralnie, to ta atmosfera pozostaje niezmienna.
Zobacz: Patologiczne zachowania nad Bałtykiem. "Na uprzejmości jeszcze nikt nie stracił"
Glamping vs. kemping
Namiot, który wynajęłam, miał ok. 15 m kw. i 3 m wysokości. Swobodnie można było w nim stanąć, poruszać się i spędzać czas, gdyby pogoda nie dopisała. W klasycznym namiocie 2- lub 4-osobowym to praktycznie niemożliwe. Tu wrażenie zrobiła już sama powierzchnia, a co dopiero wyposażenie i wystrój.
Pierwszy raz jadąc pod namiot nie musiałam brać całego ekwipunku, czyli karimaty, śpiwora, poduszki, sztućców, przedłużaczy z kontaktami, talerzy, misek, papieru toaletowego, koca... Wszystko było na miejscu! Właściciele w ogłoszeniu podkreślają, że na gości czeka wygodny, ortopedyczny materac położony na paletach. Są też normalne kołdry i poduszki, nie śpiwory.
Do dyspozycji była również farelka, która służyła także za klimatyzator. Poza tym dostałam czajnik elektryczny, kubki, kawy w saszetkach. W małym regale czekały talerze, sztućce, papier toaletowy, mokre chusteczki, płyn do mycia naczyń i mydło. Poza praktycznymi rzeczami w namiocie był też mięciutki dywan, klimatyczne lampki, kieliszki do wina, stolik i dwa krzesełka.
Przestrzeń wokół namiotu była oddzielona od reszty kempingu niskim "ogrodzeniem", aby zapewnić komfort gościom - dzięki temu nikt nie rozbije się zbyt blisko naszego noclegu. Przestrzeń na zewnątrz też została dopieszczona. Każdy namiot ma swoje miejsce na ognisko i metalowe kijki do kiełbasek, leżaki, a także dwa wygodne hamaki. Glamping to zdecydowanie inny poziom kempingowania.
Z racji tego, że namioty wykonane są z bawełny, którą traktuje się specjalnym impregnatem, nie trzeba zrywać się skoro świt. Z moich doświadczeń wynika, że w klasycznym namiocie kupionym w popularnym sklepie sportowym nie da się długo spać, ponieważ nagrzewa się znacznie szybciej. W przypadku tego miejsca namioty były odpowiednio zacienione, a tuż obok znajdowało się zejście do jeziora. W zasadzie z każdego namiotu można było podziwiać piękne zachody słońca.
Być może zabrzmi to patetycznie, ale uważam, że za każdym miejscem stoją ludzie i to właśnie oni tworzą atmosferę. Właściciele glampingu, na którym byłam, są mu oddani w 100 procentach.
- Mieszkamy tu od kwietnia do końca września. Jesteśmy tu zawsze, gdy klienci czegoś potrzebują, pomagamy im zorganizować spływy kajakowe. Nasi goście są wspaniali – podkreśla właścicielka.
Tutaj naprawdę czuć, że goście są ważni. Gospodarze chętnie integrują się z klientami na wspólnym ognisku czy pogaduchach. Pierwszego wieczoru miałam okazję sama tego doświadczyć.
- Przyjechaliśmy na glamping, bo nigdy jeszcze nie korzystaliśmy z takiej formy noclegu. Trochę przerażała nas cena, ale za jakość usługi, oddanie właścicieli i piękne otoczenie warto tyle zapłacić – zachwalali goście z sąsiedniego namiotu.
- Bywaliśmy na klasycznych kempingach wielokrotnie, lubimy tę formę noclegów. Ale jesteśmy też ciekawi nowych rozwiązań. Zaintrygowała nas najpierw sama nazwa, zaczęliśmy o tym czytać, a potem znaleźliśmy to miejsce. Faktycznie, wychodzi drożej niż nocleg pod własnym namiotem, ale komfort jest nieporównywalny. Myślę, że zostaniemy przy klasycznym kempingowaniu ze względu na koszty. W przyszłości może ulegnie to zmianie - mówi mój rozmówca.
- Gdy pojawiłam się tu na kempingu, od razu rzuciły mi się w oczy te namioty. Ja mam swój spory namiot i nie zamieniłbym go na żaden inny. Spanie w luksusach to nie jest idea kempingu. Podoba mi się to wszystko, co jest dookoła: rozkładanie namiotu, spanie na materacu lub karimatach, taki obozowy klimat. Jak miałabym tyle płacić za namiot, to wolałbym pojechać do dobrego hotelu - zastrzega inna urlopowiczka, która rozbiła się na kempingu z rodziną.
Przeczytaj również: Majdanowie wyruszają na wakacje kamperem. Małgorzata przyznaje, że pierwszy raz jedzie bez makijażu
350 zł za noc. Prysznic? Dodatkowo płatny
Za dwie noce w "moim" namiocie zapłaciłam 700 zł. Dość drogo, ale bardzo komfortowo. Cena rozkłada się zresztą na dwie osoby, bo tyle właśnie może nocować w jednym namiocie. Dla porównania, za dwie noce na klasycznym kempingu w tym miejscu trzeba zapłacić ok. 150 zł za dwie osoby. To też nie jest najniższa oferta, jeśli chodzi o spanie pod namiotem - z pewnością można znaleźć mnóstwo tańszych kempingów. Zaletą tego miejsca jest jednak położenie tuż przy linii brzegowej jeziora Maróz w środku lasu oraz infrastruktura. W pobliżu jest bar i smażalnia ryb, a także sklep. Dodatkowo można skorzystać z różnych atrakcji takich jak spływ kajakowy czy wycieczki rowerowe.
Goście kempingu i glampingu mogli korzystać z dwóch zadbanych sanitariatów - a z tym na kempingach bardzo różnie. W jednym budynku były zarówno prysznice, jak i toalety, o których czystość dbała specjalnie zatrudniona osoba.
Przy kwocie 350 zł za noc uważam, że korzystanie z sanitariatów powinno być bezpłatne. Niestety, tak jak wszyscy goście kempingu musieliśmy dokonywać opłaty za prysznic. Nie była ona wysoka, bo wynosiła jedynie 5 zł, ale zawsze to dodatkowy koszt.
Na klasycznych kempingach za łazienkę zazwyczaj trzeba dodatkowo zapłacić. Kwoty są różne: czasami prysznic kosztuje 10 zł, a czasami 2 zł. Bywają też sanitariaty bezpłatne, ale wtedy różnie bywa z ich czystością. Na innych glampingach łazienki bywają też bezpłatne i korzystanie z nich jest wliczone w cenę noclegu. W tym przypadku nie było to możliwe, ponieważ Caravana położona jest na wydzielonej części dużego kempingu.
Wrażenia? Mimo wszystko uważam, że glamping to idealna alternatywa dla tych, którzy chcą spędzić czas na łonie natury, ale w bardziej komfortowych warunkach. Osoby, które nie chcą bawić się w rozkładanie namiotu i pakowanie wszystkich potrzebnych rzeczy aż po sufit auta, również mogą rozważyć tę opcję.
Budzenie się bez obolałych pleców to luksus, za który warto zapłacić.
Wszystkie teksty powstałe w ramach cyklu #JedziemyWPolskę znajdziesz tutaj.